Polak na urlopie cz. 2 – Destylarnia Bushmills – Old Bushmills Distillery
Jak urlop, to whiskey, jak whiskey to Bushmills. W końcu nie pojechałem do Irlandii, żeby próbować jak smakują frytki z octem. No dobra, to też, ale skończyło się na chipsach w tym smaku.
W ostatnim wpisie pokazałem jak przywitała mnie ta Zielona Wyspa. Przypomnę – o tak:
A później wystraszyła tak:
I tak:
Jak widać – jaki kraj, takie final destination. Lecieliśmy tak sobie na północ, do Bushmills – czyli na dobrą sprawę byliśmy bardziej w UK jak w Irlandii.
Zdziwiłem się na widok stacji paliw ukrytej w stodole. W takiej jak u nas kładzie się spać kombajny na zimę. Wiecie – stodoła, a w środku takie oldskulowe dystrybutory z paliwem. A za płotem tego „cepeenu”:
Myślicie, że to śmierdząca sprawa? Wcale nie. Olej napędowy niewiele ponad euro za litr. Dla odróżnienia w centrum Dublina w okolicach 1.50 euro za litr. Wyobrażacie sobie, żeby u nas na wsi można było zatankować auto o 30% taniej? Legalnie???
Dalej było bez przeszkód – droga na północ wyglądała prawie cały czas tak samo. O tak:
Aż oczom naszym ukazał się las:
Chwila czekania na przewodnika i rajd z dużą ilością opowiadania. Nie będę tutaj streszczał jak się robi produkuje Bushmillsa – linki z ciekawostkami są na końcu notki. Sam obiekt w każdym razie robi wrażenie, zabija różnymi ciekawymi zapachami, urządzeniami i miejscami nieludzką temperaturą😉 Przewodnik prosił o wyłączenie wszelakich urządzeń mogących iskrzyć – ze względu na wysokie stężenie spirytu w powietrzu – w to ostatnie nikt nie wątpił. Nasze nosy mówiły, że kilka chwil dłużej i będziemy nagrzani od samego wdychania tamtejszego powietrza. Dlatego też jeżeli chodzi o wnętrze – muszę się posilić gotowym filmikiem z YT:
Kilka zdjęć:
Wycieczka kończy się w przyzakładowym barze, gdzie czeka wliczony w cenę biletu shot wybranej whiskey;)
Na terenie obiektu jest jeszcze sklep z pamiątkami – gacie, koszulki, whiskey (z grawerką w opcji), breloczki, karty go gry, jakieś przyprawy i… Dżem. Dżem o smaku whiskey. Ale nie ryzykowałem – wyobrażam sobie, że mógłby smakować tak samo jak tort śledziowy. Lepiej napić się whiskey.
I tak lekko rozweseleni ruszyliśmy dalej – zobaczyć Giant’s Causeway – Groblę Olbrzyma.
Warto przeczytać: