Polak na urlopie cz.1 – pierwszy lot samolotem – Irlandia i Dublin

W październiku miałem długo wyczekiwany, przekładany i mało polski urlop. Nie robiłem remontu, nie kopałem ogródka – pojechałem sobie za zachód. A raczej poleciałem.

Pierwszy raz z samolotem

To był mój pierwszy lot samolotem. Nie takie boeingi straszne, jak drimlajnery malują. Wprawdzie lata tam w środku wszystko jak w starym jelczu, ale zakładam, że tak ma być – bo i duży, i lekki ten autobus musi być. Specjalnie wybrałem sobie okno przy skrzydle.

Widoki

Widoczki cudne – pierwsza zaskoczyła mnie Ślęża:

Ślęża z samolotu

A później – jako że było sporo chmur pod nami – właściwie całą drogę oglądałem je z góry – a nad nimi tylko wielki błękit🙂

Widok nad chmurami z samolotu

Turbulencje i zmiany ciśnienia

Zmiany ciśnienia przy wznoszeniu i opadaniu były dla mnie dość dokuczliwe, a turbulencje – nic strasznego – jak na filmie trochę;) Na poniższym filmiku widać trochę więcej nieba i wejście w chmury. Zwróćcie uwagę na końcówkę skrzydła – trzęsie się  w czasie turbulencji.

Lądowanie

Jak to lądowanie – ważne, żeby było w jednym kawałku;) Jak już samolot jest na ziemi – uważajcie – tak się kurwa wszystkim spieszy, że się tłuką walizkami po głowach (każdy trzyma swój bagaż w schowkach pod sufitem). Później stoją 5-10 minut w przejściu z tymi bagażami na głowach – swoich bądź współpasażerów – bo tyle mija zanim samolot „zaparkuje” i zanim otworzą drzwi.

Powitanie z Irlandią

Wyglądało mniej więcej tak:

Military Road, Wicklow, IrelandI jeszcze dobrym plackiem po węgiersku:)

Dublin

Byłoby niesprawiedliwie nie napisać ani słowa na temat tego miasta. Z jednej strony to poza spaniem, wizytą w Guinness Storehousesushidajni raczej wybywaliśmy z niego na całodniowe wypady, ale stolica stolicą, fotki wrzucam:)

Dublin – zza szybki Guinness Gravity Bar wygląda tak:

DSC_4973 DSC_4975 DSC_4977 DSC_4978 DSC_4983 DSC_4988

Wkoło góry, zabudowa raczej niska, brak megawieżowców, czysto, spokojnie, ludzie uśmiechnięci. Przedstawicieli naszego kraju (poza moim przewodnikiem;) spotkałem tylko dwóch – mieli fajne dresy.

Hint – link do Gravity Baru nad zdjęciami – jest tam kamerka webowa  – niestety w chwili kiedy to piszę jest „konserwowana”.

Tyle tytułem wstępu do relacji z mojego urlopu – w następnych odcinkach będzie jeszcze Bushmills DistilleryGiant’s Causeway, wodospady Glenmacnass i Powerscourt oraz Guinness Storehouse.

 

P.S. Ten tekst nie jest sponsorowany przez Ryanair – ale nie będę przecież Mistrza Painta robił na zdjęciach;)

Nie bądź lama, udostępnij;)